Ważne pytania dla rodziców:
Nie jest tajemnicą, że karta rowerowa w obecnej formie nie spełnia swojego zadania. Szkolenie rowerzystów w jej ramach jest reliktem z czasów PRL, który nie pasuje do współczesnej rzeczywistości. Z jednej strony polskie przepisy są bardzo restrykcyjne, bo tylko u nas wśród państw UE karta rowerowa jest obowiązkowa dla osób nieletnich. Z drugiej strony, ani karta nie jest powszechna, ani nie przygotowuje należycie dzieci do bycia uczestnikami ruchu.
Karta rowerowa jest bardzo rzadko egzekwowana przez policję i duża część dzieci i młodzieży, poruszających się na rowerach w ogóle jej nie ma. Oznacza to, że osoby takie, przynajmniej do czasu uzyskania przez niektóre z nich prawa jazdy, będą miały bardzo znikomą wiedzę na temat przepisów ruchu drogowego. Oznacza to też poważne kłopoty w razie kolizji drogowej, bo wtedy karta zostanie sprawdzona przez policję i mogą pojawić się bardzo nieprzyjemne konsekwencje w postaci np. problemów z uzyskaniem odszkodowania od ubezpieczyciela. Formalnie osobie niepełnoletniej bez karty nie wolno poruszać po żadnej drodze publicznej w tym po drogach dla rowerów, ale również chodniku, który jest jej częścią. Z obowiązku posiadania karty rowerowej nie zwalnia też, jak uważa wielu rodziców, w żadnym stopniu towarzystwo osoby dorosłej. Teoretycznie „pechowców”, których policja przyłapie na jeździe bez karty, czekają mandaty za prowadzenie pojazdu bez uprawnień. Mogą wynieść nawet do 1500 zł, choć w praktyce będzie to raczej 200 zł, albo skończy się na pouczeniu (w Polsce istnieje problem prawny z nakładaniem mandatów za wykroczenia na nieletnich poniżej 17 roku życia). Warto nadmienić, że karta rowerowa dotyczy nie tylko nieletnich poruszających się rowerem, ale też hulajnogą elektryczną i wszystkimi, coraz bardziej popularnymi urządzeniami transportu osobistego tzw. UTO (małe pojazdy elektryczne).
Chociaż istnieją poważne powody, aby każde dziecko i każdy niepełnoletni rowerzysta posiadał kartę, to to, że ktoś ją zdobędzie, nie oznacza jeszcze, że jest przygotowany do jazdy rowerem. Karta w obecnej formie nie zawiera bowiem najważniejszego elementu każdego szkolenia wszystkich kierowców, jakim są jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego. Szkolenie na kartę ogranicza się na ogół do nauki przepisów i często prowadzone jest przez osoby, które same na co dzień nie korzystają z roweru. Egzamin praktyczny jeżeli jest, ogranicza się do techniki jazdy. Wykonywanie manewrów odbywa się na placu lub szkolnym boisku, ewentualnie w miasteczku ruchu drogowego. Obecny system zakłada, że dalej, nieprzygotowany do jazdy rowerzysta musi uczyć się już na własnych błędach, a to może mieć fatalne skutki. Przybywa rowerzystów, którzy jeżdżą po chodnikach z pogwałceniem wszelkich przepisów, bo nikt nigdy ich nie nauczył jak jeździć prawidłowo i bezpiecznie.
Wbrew powszechnym przekonaniom społecznym ubranie dziecka w kask, oklejenie odblaskami i nauczenie przepisów nie spowoduje jeszcze, że będzie ono na rowerze bezpieczne. To o wiele za mało. Wykonany ze styropianu kask rowerowy ograniczy skutki wypadku – statystycznie najczęściej potrącenia przez samochód osobowy – tylko w niewielkim stopniu. Sprawne światełka i odblaski są bardzo ważne po zmierzchu, ale nie mają wpływu na bezpieczeństwo w dzień, kiedy to ma miejsce zdecydowana większość zdarzeń drogowych. Znajomość przepisów i jazda w zgodzie z nimi, też jeszcze niczego nie gwarantuje, bo więcej wypadków z udziałem rowerzystów dzieje się z winy kierowcy (czyli rowerzysta jechał prawidłowo).
Bezpieczeństwo każdego rowerzysty niezależnie od wieku zależy przede wszystkim od jego umiejętności. Musi on umieć aktywnie obserwować otoczenie i przewidywać potencjalne niebezpieczeństwo. Musi mieć praktyczne umiejętności odpowiedniej reakcji np. awaryjnego hamowania (dwoma hamulcami, które są ważniejsze od kasku!) i przewidywalnego dla innych uczestników ruchu zachowania na drodze. Konieczna jest też umiejętność wyboru trasy do jazdy i odróżniania miejsc (ulic) bezpiecznych od niebezpiecznych, gdzie ani obserwacja, ani nawet najlepsze umiejętności nie będą wystarczające ze względu na np. prędkość ruchu samochodowego. Taką wiedzę i umiejętności może skutecznie przekazać tylko doświadczony rowerzysta podczas szkolenia w realnym ruchu drogowym. Pewne rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy i doświadczyć ich samemu. I najlepiej żeby odbyło się to pod okiem instruktora. Prawidłowych zachowań nie da się nauczyć na „sucho”, na placu czy w miasteczku ruchu, ale jedynie na prawdziwej ulicy, gdzie wszystko jest w skali 1:1.
Polski system szkolenia na kartę rowerową, jeżeli ma być skuteczny i sprostać wyzwaniom związanym ze wzrostem ruchu rowerowego w miastach, wymaga gruntownej reformy. Przede wszystkim przepisy nie muszą być tak restrykcyjne jak teraz. Karta nie musi być obowiązkowa, natomiast absolutnie powinna być powszechna. Zamiast utrzymywania jako jedyny kraj w Unii Europejskiej obowiązku karty (i restrykcji z tym związanych), szkolenie rowerowe powinno być po prostu stałym elementem edukacji szkolnej. Każdy uczeń powinien bezwzględnie poznać przepisy i posiąść umiejętności bezpiecznej jazdy i nie powinno to być zależne od tego czy zdecyduje się on ubiegać o kartę czynnie (po osiemnastym roku życia i tak nie będzie mu potrzebna!). Taki model sprawdza się w Europie. Karta nie jest obowiązkowa, ale za to szkolenie nie dość, że jest powszechne, to oparte jest na praktyce. Dzieci uczą się stosować poznane przepisy na jezdni w ruchu ulicznym pod okiem wykwalifikowanej pod tym kątem kadry (tak jak podczas kursu na prawo jazdy dla kierowców). W Polsce paradoks polega na tym, że u nas nie jest to w ogóle formalnie możliwe. Przez restrykcyjne prawo, ktoś, kto nie ma uprawnień nie może nauczyć się jeździć w realnym ruchu. Najpierw musi zdobyć uprawnienia i dalej uczyć się na własnych błędach, co może mieć często fatalne skutki.
Problemem jest też zakres tego, czego uczniowie dowiadują się podczas szkolenia. Wybór zagadnień nie przekłada się na to, co realnie trzeba wiedzieć na temat bezpieczeństwa rowerzysty. Nowoczesna edukacja nie może nawiązywać tylko do popularnych przekonań społecznych, tylko do tego, co konkretnie wiadomo na temat przyczyn wypadków. Młody rowerzysta musi nie tylko rozumieć i umieć przewidywać niebezpieczeństwo, ale też musi mieć opanowane najbardziej niebezpieczne manewry (np. skręcanie w lewo w ruchu ogólnym). Edukacja rowerowa zawsze powinna też być powiązana z zachętą do jazdy rowerem, a nie odstraszać od takich zachowań. Brak ruchu jest statystycznie większym zagrożeniem dla zdrowia i długości życia człowieka, niż używanie roweru i potencjalne wypadki z tym związane. Czym więcej rowerzystów, tym zdrowsze społeczeństwo, a duży ruch rowerowy, to ogólnie większe bezpieczeństwo na drodze (istnieją na ten temat konkretne dane) oraz korzyści indywidualne (zdrowie, oszczędność czasu i pieniędzy) i społeczne (zmniejszenie hałasu, mniejsze korki, czystsze powietrze). Koniecznym elementem edukacji powinny być też porady dotyczące odpowiedniego doboru sprzętu do zastosowania (dlaczego rower amortyzowany, rower górski, albo BMX nie są najlepszą opcją do miasta), odpowiedniego ubioru (jak nie przeziębić się na rowerze) i jak zabezpieczyć rower przed kradzieżą (dlaczego nie warto używać popularnych linek).
Zachęcamy do korzystania z przygotowanych przez nas materiałów, które znajdują się na stronie www.rowerowaszkola.pl. Strona została przygotowana w celu uzupełnienia tradycyjnej edukacji na kartę rowerową. Są tam przede wszystkim informacje o walorze praktycznym, które trudno znaleźć w popularnych podręcznikach wychowania komunikacyjnego. To porady kierowane bezpośrednio do rowerzystów i nauczycieli zajmujących się edukacją rowerową. W celu ułatwienia przyswajania wiedzy, na stronie można znaleźć m.in. serię filmów edukacyjnych, które mogą być pomocne podczas nauki prawidłowych i bezpiecznych zachowań na rowerze. Można znaleźć tam również scenariusze zajęć i interaktywne testy do egzaminowania na kartę rowerową.
Cezary Grochowski
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa