Wizyta studyjna maj-czerwiec 2022
Na przełomie maja i czerwca br. 6 działaczy rowerowych z pięciu polskich miast odbyło wizytę studyjną do trzech zachodnioeuropejskich położonych niedaleko od siebie miast: do francuskiego Lilie, belgijskiej Brukseli i holenderskiego Amsterdamu.
Uczestnicy wyjazdu zajmują się na co dzień edukacją rowerzystów. Głównym ich celem było zatem przyjrzenie się od kuchni tamtejszym systemom szkolenia rowerzystów, które (zwłaszcza holenderski) uważa się powszechnie za najlepsze na świecie. Przy okazji podziwiali lokalną, doskonałą infrastrukturę rowerową.
Poznali praktycznie tamtejsze metody pracy z dziećmi. Pozyskali wiedzę o rozwiązaniach systemowych w tym zakresie, z zamiarem wykorzystania ich do stworzenia propozycji koniecznej reformy polskiego systemu szkolenia rowerzystów. Polski system nie jest efektywny.
Uczestnicy mogli się cieszyć, że bogaty i niezwykle ciekawy program wizyty został w całości zrealizowany. Możliwe było nie tylko posłuchanie prelekcji i porozmawianie z osobami, które w odwiedzonych miastach bezpośrednio zajmują się edukacją rowerzystów, ale też wzięcie udziału w takich zajęciach dla dzieci i dorosłych.
Punktem kulminacyjnym wyjazdu, był udział w egzaminie praktycznym na „kartę rowerową” (holenderski, nieobowiązkowy jej odpowiednik) w Amsterdamie. Polscy edukatorzy mieli możliwość poddać się procedurze egzaminacyjnej, takiej samej jak wszyscy uczniowie amsterdamskich szkół.
Wstydu nie było.
Egzamin zdali. Otrzymali specjalny pisemny certyfikat potwierdzający to osiągęcie.
Zdobyli bezcenną wiedzę i unikalne kwalifikacje. Miejmy nadzieje zaowocuje to w przyszłości udoskonaleniem polskiego systemu szkolenia i reformą karty rowerowej.
Najważniejsze spostrzeżenia i wnioski z wizyty.
W innych krajach Unii Europejskiego nie ma obowiązku posiadania przez nieletnich uprawnień do jazdy rowerem. W konsekwencji mamy w Polsce do czynienia z sytuacją absurdalną. Dziecko nie może legalnie odbyć szkolenia w warunkach ruchu drogowego, bo nie ma karty rowerowej, a później otrzymuje ją nie będąc przygotowanym do bycia uczestnikiem ruchu. Z taką dziwaczną sytuacją nie trzeba się zmagać w żadnym odwiedzonym przez nas kraju. W Polsce, nauczyciele obciążeni są przygotowaniem uczniów do egzaminu na kartę rowerową zgodnie z obowiązującymi u nas nieracjonalnymi i czasochłonnymi wymogami teoretycznymi. Najczęściej nie starcza im już czasu na organizację dodatkowych ale niezbędnych szkoleń uzupełniających dla dzieci, które kartę zdobyły. W większości nie mają też nauczyciele w tym zakresie kompetencji, ani nawet sami nie są praktykującymi rowerzystami.Szkoły równocześnie nie palą się poszerzania zakresu edukacji w obawie o ryzyko wypadku i możliwe konsekwencje prawne. Wolą umyć od tego ręce i nie rozwiązywać problemu braku niezbędnych umiejętności uczniów w ruchu drogowym.
We wszystkich odwiedzonych krajach edukacja jest nie tylko powszechniejsza, ale i bardziej efektywna niż w Polsce. Dzieci uczą się się poruszać na rowerze w środowisku, w którym będą to później robić samodzielnie. Nauka przepisów nie służy tem zaliczeniu skomplikowanego, abstrakcyjnego testu, podobnego do kolejnej szkolnej klasówki, do której trzeba „wykuć”, a później można o niej zapomnieć. Konkretne proste reguły przyswajane są ze świadomośćią, że będzie się ich używać później rutynowo. Dzieci uczone są przez doświadczonych rowerzystów odpowiednich zachowań, które pozwolą im unikać niebezpieczeństwa. Wpaja się konieczność obserwacji i oceny sytuacji na drodze i przewidywania zachowań innych uczestników ruchu.
W Belgii i Holandii szkolenie rowerowe nie ma formalnie narzuconego schematu, ani nie jest obowiązkowe. Szkoły cieszą się bardzo dużą autonomią w zakresie programowym. Edukacja uczniów odbywa się z inicjatywy samorządów. Mimo braku odgórnego nakazu, szkoły chętnie przystępują do proponowanych przez samorządy programów edukacyjnych a zajęcia odbywają się w zdecydowanej większości z nich.
We Francji szkoły powszechne zobligowano do prowadzenia szkoleń rowerowych dzięki ustanowieniu niedawno ogólnokrajowego programu. Przypomina nieco obecny model polski.
Jednak różni się od naszego w najistotniejszym założeniu: integralnym elementu edukacji jest szkolenie w realnym ruchu drogowym! Jakość i intensywność działań edukacyjnych we Francji również zależy od zaangażowania lokalnego samorządu, który może w mniejszym lub większym stopniu wspomagać wdrażanie programu na swoim terenie
W odwiedzonych krajach powszechnie panuje przekonanie, że na działaczach rowerowych (rowerzystach) spoczywa zadanie pracy bezpośrednio z dziećmi. Zadanie to finansowane jest przez samorządy lub, jak we Francji, z pieniędzy ministerialnych. Natomiast rola szkół i nauczycieli polega na stworzeniu ku temu warunków. I szkoły chętnie to robią.
We Francji organizacje pomagają szkołom realizować obowiązek narzucony przez państwo. Pozostawione same sobie, mogłyby go nie udźwignąć.
Tymczasem w Holandii i Belgii przyszłych rowerzystów szkoli się z inicjatywy i za pieniądze samorządów, za aprobatą dyrekcji szkół. Panuje ogólne społeczne przeświadczenie, że jest taka edukacja jest bardzo ważna. Mimo, że obowiązek szkolenia nie jest wymogiem formalnym, nikt się od tych szkoleń nie uchyla (bo mogłoby się to wiązać z ryzykiem wypadku i wynikłych z tego kłopotów).
Na tle pozostałych dwóch państw wyróżnia się Holandia, gdzie rola organizacji skupiających rowerzystów jest nieco inna. Edukację w ruchu ulicznym zapewniają dzieciom wprost rodzice, którzy w przeważającej większości są doświadczonymi rowerzystami. Rolą działaczy rowerowych jest przede wszystkim fachowe sprawdzenie umiejętności jazdy podczas egzaminów. Te prowadzone są w warunkach realnego ruchu drogowego (zwanych poza Holandią holenderskimi). Udzielana jest powszechnie pomoc uczniom, którzy z różnych przyczyn (np. pochodzenia z rodzin emigranckich) nie mogą skorzystać z opcji nauki jazdy rowerem w rodzinie.
Choć najbardziej efektywny system posiada Holandia a pozostałe dwa kraje się na nim bezpośrednio wzorują, nie da się go wdrożyć w całości obecnie w Polsce. Wynika to z ważnej roli jaką pełnią w nim rodzice. Polscy rodzice nie będą efektywnie uczyć swoich pociech bezpiecznej jazdy, gdyż w ogromnej większości takiej umiejętności zwyczajnie nie posiadają. Jednak, co tgrzeba podkreślić, tamtejszy sposób sprawdzania wiedzy i umiejętności (egzamin holenderski) jest zdecydowanie rekomendowany do przeniesienia na polski grunt. Egzamin ten to element o znaczeniu kapitalnym, gdyż jego forma determinuje cały proces edukacji. Uczeń źle przygotowany nie przejdzie pozytywnie po prostu takiej próby.
System edukacji rowerowej w Belgii jest w zasadzie próbą wdrożenia tam systemu holenderskiego. Różnicę stanowi, że dzieci edukowane w znacznie większym przez rowerzystów – instruktorów z organizacji społecznych, a czasem przeszkolonych przez organizacje rowerowe nauczycieli. Ma to znaczenie w zwłaszcza w francusko języcznej Walonii, gdzie brak tak silnej tradycji rowerowej jak we Flandrii, przypominające pod tym względem Holandię.
Słabością systemu belgijskiego podobnie jak holenderskiego, pod kątem przeniesienia go do Polski, jest to, że opiera się on na dobrowolności. W naszych realiach istniałby duże ryzyko, że model nie zadziała. Zbyt dużo zależy w nim od woli samorządu, tzn. do chęci do angażowania organizacji rowerowych i finansowania takich działań oraz woli uczestnictwa dyrekcji szkół w tym procesie. W naszych warunkach oznaczałoby to, że uczniowie byli by przygotowani solidnie do jazdy tylko w nielicznych miejscach w kraju, gdzie istniała by chęć i realna wola do takiego działania.
Najbardziej pasujący do polskich warunków wydaje się być system francuski.
Pod wieloma względami jest on już podobny do systemu polskiego. Tak jak u nas, bazuje ona obowiązku nałożonym odgórnie szkołom. Żeby go wdrożyć, wystarczyłoby zatem skorygować zakres tego, co jest nauczane o kluczowy komponent, czyli edukację praktyczną w ruchu drogowym, oraz stworzyć ku temu ramy prawne. Najlepiej poprzez zniesienie wzorem większości krajów UE obowiązkowej karty rowerowej na rzecz obowiązkowego szkolenia praktycznego w ramach standardowej edukacji szkolnej. Należy też koniecznie, jak ma to miejsce we Francji, wesprzeć szkoły w tej edukacji. Trzeba zapewnić nauczycielom wparcie przez profesjonalnych edukatorów – rowerzystów z organizacji rowerowych. Przyczyną jest to, że nie zawsze znajdą się w szkole nauczyciele będący praktykującymi rowerzystami, a bez tego warunku cały mechanizm nie zadziała. Rolą organizacji rowerowych byłaby wtedy bezpośrednia praca z uczniami oraz przygotowanie nauczycieli. Jeżeli efektywne szkolenie miałoby być masowe, konieczne są na to, odpowiednie fundusze. Wskazuje na to przykład Francji. Powinny pochodzić z poziomu z centralnego, bo nie wszystkie samorządy w Polsce będą miały wole i możliwość żeby takie wsparcie dla szkołom zapewnić.
Nowy system polski, bazujący, na francuskim, powinien zostać jeszcze uzupełniony egzamin kończący proces edukacji rowerzysty. Tego we francuskim wzorcu nie mna. W praktyce wystarczyłoby zmienić formułę dotychczasowego egzaminu na kartę rowerową na taką jaka praktykowana jest w Holandii i wdrażany w Belgii. Odpowiednia formułą egzaminu implikuje wszystkie inne elementy edukacji i uruchomi proces zmian.